Ostatnio przeglądaliśmy serwisy plotkarskie, które opisywały kolejną inwestycję Ewy Chodakowskiej. Przedsiębiorcza sportsmenka postanowiła wybudować osiedle mieszkaniowe w swojej rodzinnej miejscowości. O komentarz pokusił się znany działacz społeczny Jan Śpiewak, który na nieuczciwą deweloperkę ma po prostu uczulenie. Ze słów Śpiewaka wynika, że nowe osiedle to przykład urbanistyki łanowej. Postanowiliśmy dowiedzieć się, co to jest.
Urbanistyka łanowa: coś pośrodku niczego
Wyobraźcie sobie pole, jakieś 15-20 minut od miasta. Okolica piękna i idealna na inwestycję, prawda? Każdy by chciał mieszkać blisko natury. Problem polega na tym, że stworzenie funkcjonalnej infrastruktury jest dla deweloperów zbyt kosztowne. A przecież budynki mieszkalne buduje się po to, by zarobić, a nie po to, by ludziom się dobrze żyło.
Ostatecznie więc na pięknym polu powstają domki ustawione w szeregu, niemal przytulone do siebie, jak krzaczki truskawek. Wzdłuż domków powstaje ulica. To wszystko. Inwestycja jest tania, ale mało praktyczna. Domy są tak ciasno wybudowane, że nie ma możliwości poprowadzenia między nimi dróg, nie mówiąc o parkingach, skwerach, czy placach zabaw.
Chów klatkowy ludzkości
Urbanistyka łanowa swoją nazwą nawiązuje do dawnego podziału gospodarstw rolnych. Chodzi o to, że każde dziecko rolnika dziedziczyło jakiś kawałek działki, która była szatkowana na strefy. Trudno nie zauważyć pewnego podobieństwa w przypadku ekskluzywnych osiedli mieszkaniowych, które coraz częściej są porównywane do chowu klatkowego.
Jak inaczej określić budynki z maleńkimi ogródkami lub bloki, wokół których nie pozostawiono miejsca nawet na jedno drzewo. Trzeba również wspomnieć o braku sklepów, szkoły, przedszkola i miejsc pracy. Osiedle łanowe jest więc bardzo niekomfortowe do życia. Wszędzie daleko jak na wsi, a jednocześnie ciasno, hałaśliwie i betonowo, jak w mieście.
Samorządy starają się ukrócić te praktyki nowymi przepisami, ale sprytni deweloperzy z pewnością coś wymyślą, by te zasady obejść. Mają w tym ogromne doświadczenie.