Osy i pszczoły uważa się za sympatyczne owady, które przy okazji są korzystne dla środowiska naturalnego. Tymczasem do naszego kraju przybył również azjatycki krewny os. Gliniarz naścienny przypomina wyglądem zmutowaną osę. Ma duży odwłok połączony z tułowiem za pomocą rurki. Przypomina też latającego pająka, co wydaje się jeszcze bardziej przerażające. Co ciekawe, gliniarz od lat dwutysięcznych zadamawia się w Polsce i można spotkać go coraz częściej.
Owad, który lubi zakładać gniazda w domach
Agresywnie latające, duże owady, nie są mile widziane w domach. No nie są to puszyste kotki, żeby chętnie je gościć u siebie. Z reguły owady wpadają do mieszkań przypadkiem i raz wyrzucone, nie wracają. Inaczej jest z gliniarzem naściennym, któremu ludzkie siedziby bardzo przypadły do gustu. Owad wyszukuje sobie zacienionego miejsca o odpowiedniej wilgotności, gdzie zakłada swoje gniazdo. Bywa, że gliniarz tworzy gniazda między książkami, w zagłębieniach mebli, czy ubytkach w elewacji naściennej. Nie jest to jednak najgorsze. Gniazda gliniarzy nie są tak liczne, jak gniazda os czy szerszeni, ale pod pewnym względem są dużo gorsze.
Żarłoczne larwy
Gliniarz naścienny pieczołowicie szykuje gniazdo dla swojego potomstwa. Zanim jajeczka z larwami zostaną złożone, trzeba zadbać o pełną spiżarnię. W tym celu owad poluje na pająki, paraliżuje je jadem i żywcem zalepia w gnieździe. Pająki pozostają żywe, ale nie mają jak uciec. Upakowane żywym inwentarzem gniazdo jest gotowe na pojawienie się larw, które mogą stołować się do woli świeżymi pająkami. To okrutne i obrzydliwe. Nikt nie chce mieć tylu pająków pod swoim dachem, to raz, a dwa, sposób żywienia larw gliniarza naściennego jest wyjątkowo okrutny. Nie przepadamy za pająkami, ale nie zazdrościmy im losu.
Gliniarz naścienny nie jest niebezpiecznym owadem, ale jeśli będzie nadal się rozwijać, może zaszkodzić gatunkom polskich pająków. Niby żadna strata, ale z dwojga złego wolimy biegające pająki, a nie te, które potrafią latać. Miejmy nadzieję, że natura zadba o równowagę.