Chwile prawdziwego strachu przeżyła kobieta biwakująca z dziećmi w Durowie. Okazało się, że podczas, gdy kobieta bawiła się z dziećmi na dworze, do namiotu mającego służyć rodzinie tej nocy za miejsce do spania, dostał się wąż. Na szczęście rodzina mogła liczyć na pomoc dzielnych strażaków.
Zaskroniec chciał dołączyć do biwakujących?
Była godzina 14:00, kiedy kobieta biwakująca z dziećmi nad jeziorem w Durowie zauważyła w namiocie zaskrońca. Kobieta wystraszyła się pełzającego węża i trudno jej się dziwić. W końcu węże nie należą do popularnych zwierzątek domowych, a w obecnych czasach trudno z całą pewnością stwierdzić, które węże są niegroźne, a na które należy uważać.
Nawet jeśli kobieta rozpoznała charakterystyczny wygląd typowy dla zaskrońca (żółte lub białe plamki na głowie), to mogła zwyczajnie bać się przetransportowania zwierzaka z powrotem do lasu. Zadzwoniła więc po wsparcie na straż pożarną. Dzielni strażacy nie tylko gaszą pożary i ściągają koty z drzew, ale dbają również o bezpieczeństwo biwakujących ludzi i zbłąkanych zaskrońców.
Zaskroniec odesłany do domu
Wezwani na miejsce strażacy szybko pojawili się pod namiotem, w którym rozgościł się niesforny zaskroniec. Wąż odpoczywał sobie w najlepsze, kiedy strażacy otworzyli wejście do namiotu. Zaskrońcowi namiot najwyraźniej bardzo się spodobał, ale musiał pogodzić się z nakazem eksmisji. Nie dla węży takie luksusy! Strażacy spokojnie złapali zwierzę i bezpiecznie przetransportowali je do lasu. Tam zaskroniec ma do swojej dyspozycji mnóstwo innych kryjówek, może mniej dla zaskrońca fascynujących, ale równie bezpiecznych.
Biwakującą mamę należy pochwalić za odpowiedzialne podejście i postępowanie, które nie zaszkodziło zwierzęciu. Pamiętajmy, że żadne zwierzę nie dąży do tego, by stawać oko w oko z człowiekiem. Zwierzęta się nas boją i nieniepokojone nie zrobią nam żadnej krzywdy. W podbramkowych sytuacjach wezwanie straży pożarnej na pomoc jest jak najbardziej uzasadnione.