Kilka dni temu w Wągrowcu doszło do kradzieży, która zelektryzowała lokalną społeczność. Ktoś ukradł wózek inwalidzki należący do mieszkanki miasta. Do kradzieży doszło 17 września. Tego samego dnia zaplanowano wywóz odpadów wielkogabarytowych w okolicy, w której mieszkała właścicielka wózka. Osoby wywożące odpady nieświadomie stały się doskonałym wsparciem dla złodzieja.

Wystarczyło kilka minut, by wózek zniknął sprzed domu

Przyzwyczailiśmy się do tego, że rower pozostawiony bez nadzoru przynajmniej na chwilę, może zostać skradziony — w każdym miejscu i o każdej porze. Mało komu przychodzi jednak do głowy kradzież wózka inwalidzkiego, który dla osoby z niepełnosprawnością jest przedmiotem niezbędnym do życia. Ktoś być może połasił się na pieniądze, które za sprzedaż wózka inwalidzkiego można otrzymać. Nie wiadomo. Według relacji poszkodowanej wózek został wystawiony przed dom chwilę przed pojawieniem się wozu do transportowania odpadów wielkogabarytowych. Stan zdrowia pozwalał właścicielce wózka inwalidzkiego na dużą samodzielność, jednak poruszanie się po mieście bez wózka było niemożliwe. Zdziwienie kobiety było duże, gdy zobaczyła, że przed domem nie ma wózka. Myślała jednak, że omyłkowo został zabrany przez służby zajmujące się wywozem odpadów.

Sprawą zajmie się policja?

Zmartwiona kobieta wykonała mnóstwo telefonów, w tym skontaktowała się także z firmą odbierającą odpady wielkogabarytowe. Pracownicy zgodnie twierdzą, że wózek należący do mieszkanki Wągrowca jest im dobrze znany i nikomu nie przyszło do głowy, by uznać go za rzecz do wyrzucenia. Po interwencji ze strony redaktorów serwisu Nasze Miasto sprawdzono także monitoring. Nie przyniosło to odpowiedzi na pytanie, co stało się z wózkiem. Sprawą prawdopodobnie zajmie się policja. Właścicielka skradzionego wózka korzysta obecnie ze sprzętu udostępnionego przez MOPS.